Podobno autentyk, ale jak zmyślone to i tak fajne.Trwa ceremonia ślubna, ksiądz nawija co tam ma do powiedzenia.Młodzi stoją, słuchają.Kiedy ksiądz miał się zwrócić do pana młodego pech chciał że wyleciało mu z głowy jego imię.Pochyla się wiec i pyta żonkosia:
-Jak ma na imię?
Nic, młody stoi i milczy.Ksiądz pyta więc ponownie:
-Jak ma na imię?
Pan młody coraz bardziej zdezorientowany robi wielkie oczy ale dalej nic nie mówi.Pytanie pada po raz trzeci:
-Jak ma na imię?
W końcu pan młody wydukał:
-Pan ... ma ... na imię Jezus