Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1080990 razy)

0 użytkowników i 29 Gości przegląda ten wątek.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6300 dnia: 15 Września 2014, 12:49:05 »
gdzie mamy dom po rodzicach mojego starego.
Nie można napisać: po dziadkach?

Offline Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21248
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6301 dnia: 15 Września 2014, 12:54:32 »
Można, a tak jak ja napisałem to nie można?
Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6302 dnia: 17 Września 2014, 10:53:45 »
Cytuj
Po Podlasiu krąży mapa tras rowerowych, którą bardzo polubiłam i dużo z niej korzystaliśmy.
I tak jest nieźle. Całkiem niedawno krążyło widmo komunizmu i to nad całą Europą...

Cytuj
Nawet się pastwić nie będę, bo pastwienie się nad kimś, kto puszcza publicznie teksty ze słowem "senatorium"

No senatorium, wyższa izba parlamentu, tam gdzie siedzą senatory. Tego nie wiedzieć.... Proponuję, w ślad za klasykiem, udać się po dalsze informacje do najbliższego konserwatorium gastronomicznego :P
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6303 dnia: 17 Września 2014, 12:40:01 »
To tam, gdzie robią konserwy?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6304 dnia: 17 Września 2014, 12:42:33 »
A i jeszcze jeden debeściak z tfurczości ałtorki:

"Od razu po wyjściu z pociągu uderzyło w nas świeże, górskie powietrze."

To ja od razu zastrzegę, że nie biorę odpowiedzialności za wyczyny górskiego powietrza, zwłaszcza jeżdżącego pociągiem.:
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6305 dnia: 17 Września 2014, 12:58:18 »
W pociągu powietrze jechało w jednym wagonie z siatkarskimi  pseudokibolami, stąd i ta agresja.

Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6306 dnia: 17 Września 2014, 13:42:15 »
A to siatkarze też mają pseudokiboli?
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6307 dnia: 17 Września 2014, 14:56:33 »
Na pewno maja pseudotrenerów. Przynajmniej niektórzy.

Jak powietrze jechało z pseudokibicami, to może i ono było górskie, ale na pewno już nie świeże.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6308 dnia: 17 Września 2014, 15:31:19 »
A'propos:
Czy "pseudokibol" to grzeczny "kibic" podszywający się pod "kibola" i wołający np. "Sędzia to ogan męski! Sędzia to organ męski!" albo "Ojejku, jejku! Jak ten brzydki zawodnik mógł tak źle zaserwować?!"?
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6309 dnia: 17 Września 2014, 16:00:43 »
No właśnie?
Albo: "Nasi goście równi są!"  S:)

Obstawiałabym jednak, że pseudokibol to służba prewencyjna działająca w ukryciu, czyli podstawiony tajniak.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6310 dnia: 18 Września 2014, 16:08:55 »
Panowie! Kobieta (chyba) w potrzebie! Który pomoże?

Cytuj
umiłowani,

Jestem Sara Aniston i ożenił się z panem Lardin Aniston przez 19 lat bez dziecka i mój mąż zmarł w 2009 roku jestem kontaktując poinformować, moje pragnienie oddania sumę 3.500.000 dolarów dla fundacji charytatywnej w swoim kraju, który odziedziczyłem od mojego męża. Ze względu na mojego raka choroby Byłem potwierdzić pozostawić jedynie 8 miesięcy, więc jest moje pragnienie, aby zobaczyć, że te pieniądze są inwestowane w celu każdej organizacji swojego wyboru i dystrybucji każdego roku wśród organizacji charytatywnych, w domu bez matki dziecka, szkół, wspieranie ubogich mężczyźni i kobiety w wieku lub cokolwiek masz na myśli, że będzie z korzyścią dla mniej szczęścia.

Nie chcę tego funduszu na inwestycje w bezbożnym sposób. Jak tylko otrzymam odpowiedź potwierdzający przyjęcie do pracy, jak i polecił, dam Ci wszystkie istotne informacje, które dopuszczają do uwalniania i transferu pieniędzy do Ciebie jako mojego należycie przypisanego przedstawiciela.

Pozdrawiam,
Pani Sara Aniston.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6311 dnia: 18 Września 2014, 20:15:34 »
A po,polski?

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38551
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6312 dnia: 18 Września 2014, 21:28:23 »
No jak ma być po polski?

Jak pani (?) jest z
Cytuj
swoim kraju, który odziedziczyłem od mojego męża.
?

Jakby jeszcze z Nigerii, to by było jasne, a tak? No nie wiadomo.

Chociaż pewne poszlaki są:

Cytuj
cokolwiek masz na myśli, że będzie z korzyścią dla mniej szczęścia.

Złota kaczka?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26315
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6313 dnia: 18 Września 2014, 21:31:46 »
... wspieranie ubogich mężczyźni i kobiety w wieku lub cokolwiek masz na myśli, że będzie z korzyścią dla mniej szczęścia.
Macie coś na myśli?

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #6314 dnia: 19 Września 2014, 13:40:23 »
Przygody serca Chopina

http://ciekawe.onet.pl/aktualnosci/serce-chopina-lezalo-20-lat-w-graciarni,1,5657390,artykul.html

W pierwotnym zamyśle serce Chopina miało spocząć koło członków rodziny na Powązkach, jednak pochowanie samego organu było dość kłopotliwe.
Eee tam, właśnie łatwiejsze. Jedna łopata, jeden operejter i fertig. Nasz organ waszym organem!

Nie do końca wiadomo, co działo się z serem (sic!) w czasie wojny.
Soldaten aßen ili sołdaty sjeli, zalezy kto pierwszy zgarnął ten ser.

Istnieją na ten temat bardzo sprzeczne doniesienia. Jedno z nich mówi, że to Niemcy ocalili szczątki, z kolei według alternatywnej wersji byli to żołnierze Armii Krajowej.
Podejrzewam że po prostu nikt go nie zauważył. Na wojnie ludziska mają chyba większe zmartwienia. Choć takie serce może się przydać, do schowania do plecaka i pomaszerowania dalej.

Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!