A my sobie odpuściliśmy Proletaryat i idziemy na spacer z Kubą.
Bardzo zacny koncert. Wiele się można o ludziach dowiedzieć.
Ja się dowiedziałam, że potrzebuję się zaopatrzyć w procę na ajfony.
A Grzegorz się dowiedział, że wyciąganie mnie z pogo może grozić poważnym urazem. A przynajmniej urazą.
Chłopaki na scenie dawali radę, chyba najlepiej Kobra. Sztywny moim zdaniem może nie żeby zdziadział, ale co najmniej trochę zwujczał... Ale momenty i tu były...
Tylko proszę mnie jutro nie budzić za głośno. I tak nie usłyszę