Śpiąca. Na pewno śpiąca.
Zerowa lekcja jest po to, żeby nie robić dziewiątej, proste.
Na zerową czasem można nie przyjść, jeśli to kółko albo, jak w omawianym przypadku, zajęcia przygotowujące ósmoklasistów do egzaminu.
Jeśli to planowe zajęcia, na przykład drugi język obcy, to... tez można nie przyjść, ale trzeba się liczyć z konsekwencjami.
Ja tam ich podziwiam, że jednak przychodzą. Ba, mam nawet wolnych słuchaczy, z nieswojej grupy, co przychodzą gościnnie. Z własnej nieprzymuszonej woli, bo im bardziej niż mechaniczne tłuczenie zadań egzaminacyjnych odpowiada sprzedawanie cheatów i lifehacków, które ja uprawiam.*
Dla tych szacunek podwójny.
_____________________________________
* Wychodzę z założenia, że co się mieli gramatyki, słówek i konwersacji nauczyć, to zrobili na lekcjach. Albo nie, tak czy owak, to musztarda po obiedzie by była. Przez przygotowanie do egzaminu rozumiem pokazanie im technik robienia konkretnych rodzajów zadań (jest tych rodzajów skończona liczba), wyłuszczenie, czego oczekuje egzaminator sprawdzający pracę pisemną i na co zwraca uwagę (a na co nie), oraz na przykład uświadomienie tego, że kluczowym elementem sukcesu zwłaszcza w części pierwszej egzaminu (rozumienie tekstu słuchanego) jest przyjście na ten egzamin wyspanym.
A nie jak na zajęcia na zerowej lekcji