Tymczasem, melduję, że użarł mnie przed chwilą komar.
28 października, w środku nocy, zasadniczo, nie żeby na słoneczku.
Tak, łaziłam po wilgotnych chaszczach, ale to nadal nie jest wystarczające usprawiedliwienie dla tego faktu.
Czemu ta gadzina późną jesienią jeszcze żyje?!?