Kochani, tak sobie myślę, że dnia przybyło. No bo tydzien temu o tej porze było ciemno, a dziś już szarzeje...
Swoją drogą ta zmiana czasu to pic na wodę i rzecz gupia. Zawsze mnie to wkurzało. No bo:
- Dzień nie robi się od tej zmiany bynajmniej dłuższy. Uwaga pozornie bez sensu - ale wynika z tej prostej prawdy np to, że nie ma żadnej oszczędności na oświetleniu na przykład dróg.
- Możliwe że jakieś oszczędności w miejscach pracy były drzewiej, kiedy lud pracujący miast i wsi maszerował na siódmą do roboty, profesor uniwersytetu ramię w ramię z górnikiem oraz opiekunem rogacizny w pegieerze. Teraz wygląda to nieco inaczej.
- Skoro zmiana o godzinę tyle daje, to czemu nie przesuwać o dwie? A co tam!! O cztery!! Dopieroż stopa wzrośnie!! Alternatywą może być swego rodzaju "doba progresywna" wędrująca wraz ze słońcem, np każdego dnia przesuwamy 0:00 o 10 sekund.