Wstałem, u mnie prawie Hurghada.
No więc właśnie - po jaką dżumę jechać nie wiadomo gdzie, gdy u nasz 34, woda wrząca i nawet jest Krusovickie w Lidlu za złotówki po 3,65?
I tu się z Tonym zgodzę. Wczoraj po szybkim wypadzie na 9.00 na pogrzeb do Radzynia Podlaskiego (bardzo udana impreza) i powrocie do domku udaliśmy się z małżonką za Olecko nad jeziorko i niech się chowają te wasze żaby i ślimaki, to znaczy Hurghady i Splity. Już się pogubiłem, ile razy się wczoraj i dzisiaj kąpałem. A do tego wczoraj w nocy ziemniaczki prosto z ogniska... Tylko gitary tym razem zabrakło, bo kolega z rodziną wybrał upalny Londyn.
Jedyny minus to taki, że ani do Radzynia, ani do Olecka droga nie prowadzi przez Jeżewo...