Za czasów kaprala Jedziniaka to nie do pomyślenia! W końcu skąd czołgi na froncie wschodnim i to w niezapomnianym 1905!?
P.S.
Cezarian już nie śpisz, czy jeszcze się nie położyłeś?
Już.
Nie ma znaczenia,
czy czołgi były w niezapomnianym roku 1904-5 w Mandżurii, czy nie. Ważne, że nikt nie mógł ich ukraść. Jak to się wówczas mówiło?
To niepodobne. To niepodobne, żeby ukraść wówczas czołg, choć trzeba przyznać, że nie takie rzeczy się kradło. Już wkrótce, począwszy od 1917r. w Rosji udało się ukraść w zasadzie wszystko i niczego nie było. Dopiero nowopowstała władza radziecka musiała ukraść obywatelom, to co ci wcześniej ukradli, żeby ktokolwiek (chociaż aparat państwowy) cokolwiek miał. To są trudne sprawy.
Inna sprawa, że społeczeństwa były wówczas bardziej dojrzałe niż obecnie. Na przykład w tamtych czasach społeczeństwo mogło posiadać broń. A teraz nie może, bo jeszcze do takiego posiadania nie dojrzało. Ciekawe. Może wiąże się to z dużym zakresem posiadania broni podczas i po II WŚ?