Z sensacyjną informacją o ognisku ptasiej grypy wykrytym na Mazowszu (Polska) zdążyliśmy się już oswoić. Nikt jednak nie zastanowił się, jaka jest prawda?
A prawda jak zwykle jest banalna i niemedialna.
Otóż (wiem, to nie brzmi profesjonalnie, ale pasuje i się rymuje) Halina Ptasia paliła ognisko na swojej działce. W pewnej chwili źle się poczuła. W zasadzie źle się czuła już od paru dni, ale na działce nastąpiło pogorszenie.
Korzystając ze znakomitej opieki zdrowotnej na Mazowszu, udała się do lekarza rodzinnego.
Lekarz zbadał ją i stwierdził, że ma zwykłą grypę. Wypisał jej receptę i kazał leżeć.
Wypełniając dokumentację dla NFZ wpisał m.in słowa Ptasia oraz grypa.
Znakomicie funkcjonujący system monitorujący (pozyskany od amerykanów) powiązał te dwa słowa i stąd alarm na całym Mazowszu.
Wszczęcie alarmu trwało 65 sekund, wygaszanie go zajmie około 4 tygodni.