Tymczasem...
No to trzy... pięć... Wróć! Trzy, czte-ry! Lecimy z komentarzami.
A miało nie być polityki!
Cenzura!
I tutaj też! Ja już mam wszystkie radia poobrażane!
Tak, tak, to się musiało tak skończyć... Jak na pokładzie jest Jethonowa Strzyczkowski...
Czy to radio się sypie? Kto następny?
Zabieram swoją dychę!!!
Zobaczycie, Patroni was zostawią!
Przepraszam, Schadenfreude to nie jest najszlachetniejsze uczucie, ale nie poradzę...
Jak to szło? Nie śmiej się, dziadku?
Tymczasem, dla jasności, audycja miała być w założeniach muzyczna właśnie, a nie publicystyczna. Nie taka kobyłka była zamawiana do płota, wracaj cielę, do obory.
No ale witamy w świecie, w którym próbując wszystkich zadowolić dostaje się od każdej ze stron po łbie.
A największą uciechę mają media, które kręcą z igły widły.
Ja swojej dychy nie zabieram.