czyżby ten zawód należał do wymierających? We Wrocku na pewno...
A te kultowe kasowniki-dziurkacze jeszcze macie? Te z wajchą to już chyba tylko w muzeum...
Za moich czasów (czyli przed waszą erą) do dobrych studenckich obyczajów należało zostawianie wykorzystanego dziurkowanego biletu na rancie okna pojazdu - żeby nie być psem ogrodnika. No bo ja wysiadam, a bilet jeszcze ważny, przynajmniej do końca trasy... Można też było przekazać bilet osobiście jakiemuś sympatycznemu wsiadającemu młodzieńcowi, mijanemu na schodkach...
Pewnie, że mamy kasowniki z wajchą. Co prawda ostatnio zakupiono nowe tramwaje niskopodłogowe, ale ja ich specjalnie nie widzę, choć takie relikty przeszłości to też coraz rzadsze.
Co do przekazywania biletów, to kiedyś mój ojciec-papa pomógł jednemu młodzieńcowi w obliczu kanara (stare czasy, baardzo stare
) przekazując mu bilet, gdyż mój ojciec właśnie wysiadał.