No właśnie miałam dokładnie takie przypuszczenia jak Ali, a potem doczytałam gdzieś to, o czym pisze Bluesmanniak. I się zdziwiłam.
Zaraz, moment.
Żeby do nas dotarł dźwięk od tej czarnej dziury jako dźwięk (nawet słabiutki), to musielibyśmy mieć te pyły, gazy, czy co tam jeszcze, na całej trasie. Do tego musiałyby się te fale nie rozproszyć i nie wytłumić.
Przypuszczam, że badacze zaobserwowali jakieś turbulencje w tych ośrodkach gazowo-pyłowych w pobliżu czarnej dziury i przerobili na dźwięk wedle jakiegoś swojego algorytmu.
Czyli wracamy do hipotezy Alego.
Ali, czy to co tutaj snuję ma sens?
PS: A, i jeszcze założyli, że te wszystkie turbulencje to od tej czarnej dziury jedynie, i żadnych innych źródeł zaburzeń nie było w okolicy.