Żona (aktualna) Gonza podczas ich wspólnego pobytu na Polinezji postawiła sprawę jasno: ma jej kupić czarną perłę. Gonzo, gdy tylko zrozumiał powagę sytuacji (a nie nastąpiło to od razu, o nie, a dopiero po mniej więcej pięćdziesiątym przypomnieniu drugiego dnia pobytu), zaczął żonie tłumaczyć, że czarna perła to ładna, inteligentna murzynka, potem że skoro wszyscy kupują swoim partnerkom na Polinezji perły, to szczytem indywidualności i być może nawet snobizmu będzie nie kupowanie perły. Rada w radę kupił jej łaskę wanilii i było dobrze. Dobrze do momentu, gdy po powrocie, będąc na proszonej herbatce u znajomych, którzy nigdy nie byli nigdzie, okazało się, że pani domu ma czarne perły w naszyjniku. Gonzo twierdzi, że jakkolwiek jest znakomitym negocjatorem, to jednak te małżeństwo, przynajmniej do śmierci żony, nie było już takie samo.