A ja mam urlop, ale nie śpię, bo trzymam kredens... wróć, bo robię kesza.
Jutro (chyba dzisiaj...) go umieszczę na koordach, a będzie to wredny multak wymagający przespacerowania się siedmioma etapami po stromym zboczu znanego niektórym skądinąd skansenu, i to pod górkę
Za to finałowa skrzyneczka to półmetrowy drewniany kufer o zawartość którego obiecała się zatroszczyć Dyrekcja skansenu.
To z zemsty za te wszystkie podparapetowe warszawskie mikrusy, najprawdopodobniej