A ja melduję posłusznie, że znowu jestem!
Właśnie wróciłem ze szpitala, gdzie w roli balastu towarzyszyłem synowi, który przeżył...
Z krótkich refleksji co do pobytu wspomnę tylko, że oddział zdawał się przypominać wojskowy lazaret, gdzie panowała dyscyplina wprowadzana słowami "dzieci siadają na łóżka i się nie odzywają", pielęgniarki przed wizytą biegały upychając wszystko co im się nawinęło pod rękę do szafek pacjentów, a łóżko musiało być zaścielone w sposób przepisowy i przykryte równo kocykiem... Żeby wszystko nie odbiegało za bardzo od Szwejka lewatywa była powszechnym środkiem leczniczym. Na szczęście nas ominęła ta przyjemność...