Zostałem totalnie zaskoczony przez kasjerkę w naszym ulubionym sklepie Społem (w Olsztynie):
Pani kasowała właśnie moje zakupy, gdy podeszła inna kasjerka z kasy obok i powiedziała do koleżanki, że strasznie chce jej się pić i musi na chwilę opuścić stanowisko i żeby przypilnować... "Moja" kasjerka, trzymając akurat w ręku "moją" Perłę (tylko po 2,49, jak by powiedział Pan Sułek) zwróciła się do mnie, czy może koleżance dać tę Perłę?! Zamurowało mnie, ale refleks poszepszyński sprawił, że po sekundzie odpowiedziałem, że oczywiście, nawet na mój koszt
Wtedy zamurowało kasjerkę-koleżankę, ale... po 2 sekundach powiedziała, że chyba szef na to nie pozwala!
Powyższe zdarzenie pozwala wierzyć, że jednak są ludzie normalni inaczej, w duchu naszym forumowym.
PS. Kasjerki w wieku 40-50, może następnym razem zaproponować im nasze forum?