Tymczasem, ze smutnych rzeczy, jeden z kolegów, co jeszcze chyba nigdy nie był na Podlasiu, z automatu uznał, że skoro baba nazywa się ziemniaczana, to pewnie jest to danie wegetariańskie. I się trochę zdziwił.
Uratowaliśmy go kiszonkami.
Jego babę też uratowaliśmy