Nie wiem, może tu? W końcu to jakaś edukacja?
Otóż gdzieś tak w 1988 r. Andrzej Poniedzielski, zwany tu i ówdzie Poetą, opowiadał swój dowcip, jak to zatrzymał go milicjant (lata komuny), rozpoznał i mówi: "Panie Andrzeju, puszczę pana bez mandatu, jak opowie mi pan dowcip, którego nie znam". Na to poeta opowiedział mu swój dowcip o milicjantach. "Zatrzymuje milicjant kierowcę i mówi: a dokąd to się pan tak śpieszy? Do miasta zwanego zimową stolicą Polski. A to nie musi pan jechać, bo słyszałem, że Zakopane".
A teraz czytam: "Radzę nie jechać do Zakopanego - całe odkopali".