Na treningach także nie zasypujemy piłek w popiele. Wczoraj kolega przyniósł piłkę dziwo – nietypowy materiał, cała poobdzierana, żeby nie powiedzieć w strzępach. Gonzo od razu dostał ze śmiechu głupawki twierdząc, że piłka ta jako żywo przypomina mu jego pierwszą piłkę kamienną, tylko, że kamienna lepiej się odbijała. Skonfundowany właściciel, cały w pąsach przyznał, że wygląd i stan piłki to jego wina, bo zapomniał o niej i przez 12 lat… woził ja w samochodowym bagażniku. „Zastanawiałem się zawsze, co mi tak lata, ale myślałem, że to resor albo wahacz”, stwierdził. Dopiero, jak wymieniał samochód i zajrzał do bagażnika i zorientował się, w czym rzecz.