Ależ co kolega? Na moment wpadłam, żeby potrzebującemu dopomóc. I staram się wpisać w dominujący klimat dyskursu.
I już się zamykam z powrotem.
Mogę zniknąć, proszę bardzo, jeżeli to ma uzdrowić klimat, świat i ZNP...
No to raz, dwa trzy... znikam.
Tylko nie dominujący, tylko nie dominujący. Stefek do jeszcze nie dominant.
Potwierdzam
No jak nie, jak tak? Znowu uważa się za dominujący klimat dyskursu (cokolwiek by to miało znaczyć).
Nie ty masz zniknąć, Stefan, tylko te, no... No wiesz.