Dzisiaj powodowany logiką „Dymu z papierosa” zadałem w kancelarii młodzieży płci żeńskiej pytanie, czy przyjęłyby pierścionek rozręczynowy?
Pytanie wzbudziło niejakie zamieszanie, o czym świadczą odpowiedzi:
- zdecydowanie tak, od przybytku bowiem palec nie boli;
- nie, bo nie;
- nie, o ile będzie trzeba oddać pierścionek zaręczynowy; przy czym w tym wypadku część pań zastrzegało sobie prawo wyboru pierścionka, który zatrzymuje;
- nie, jeśli na zerwanie nie zgadzają się obie strony (?!)
W końcu najtrafniejszą, jak się wydaje, odpowiedź podsunęła młoda mężatka, stwierdzając, że jeżeli pierścionek rozręczynowy jest wręczany w dobrych intencjach, to należy go przyjąć, a jak nie to pirlu pirlu, a walizka skacze po peronie.