Ciekawostka ubraniowa można powiedzieć.
Otóż mój wspólnik reprezentując pewną firmę, którą Stefek (i nie tylko on) zna bardzo dobrze, zawitał dzisiaj na komisariat, gdzie był przesłuchiwany przez pewną, podobno bardzo atrakcyjną panią policjant. Jak się zaraz okaże, wspólnik przygotował się do spotkania znakomicie. Trwało ono kilka godzin, pani zrobiła dobre wrażenie, chyba z wzajemnością. Ledwo wrócił do kancelarii, policjantka już do niego dzwoni... Nieco zaaferowana twierdzi, że zostawił u niej okulary. I tu dochodzimy do sedna, otóż zdaniem mojego wspólnika, to jest ta część bielizny, którą można zostawić wszędzie nie tylko nie budząc zgorszenia lub zażenowania, lecz dając szansę na kolejne nie prowokujące plotek, a tym razem milsze spotkanie. Do tego twierdzi, że jest to jedyna część bielizny, którą można bez skrępowania nosić na głowie.
Te ostatnie stwierdzenie obaliło pogląd naszej pani księgowej, która na pytanie, czy okulary są częścią bielizny stwierdziła, że jej się to w głowie nie mieści? To jak ona nakłada okulary?