Mamy otóż w pracy specjalistkę od zimnych dłoni. Prawdopodobnie, choć niekoniecznie wynika to z faktu, że pięknie gra na skrzypcach. Pisałem już kiedyś o jej problemach ze strażą miejską, która chciała jej wręczyć mandat za to tylko, że prowadząc samochód, nie przerywała gry. W zasadzie to problem miała straż miejska. Rzecz w tym, że ostatnio nasza pracownica ma ciągle ciepłe dłonie, co na pierwszy rzut oka wydawało się stanem niewyobrażalnym. Warto nadmienić, że taka drobnostka, jak 30-40 stopniowy upał nie ma na nią żadnego wpływu.Kiełkowała co prawda była teza, że lodowate dłonie to skutek niepokoju o niepokoje na Ukrainie, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Natychmiast, jak nasza pracownica została skierowana do obsługi prawnej miejscowego MPEC-u, dłonie odzyskały normalną temperaturę ciepłoty! I jak tu nie wierzyć w postępujący postęp techniczny i - co oczywiste - stały rozwój naszych usług prawnych?