Po sobie, ale sprawy jak zawsze nawarstwiają się i spiętrzają i jutro może już być po ptokach.
Wszystkie instytucje zmagają się ze sprawami natury technicznej i logistycznej. Nie inaczej jest u nas. Otóż ciągle gonią nas terminy wynikające z pism sądowych. Mają one tę właściwość, że są w praktyce nieprzekraczalne. Nic dziwnego, że koleżanka, która wybierała się na urlop poprosiła, żeby pisma kierowane do niej awizować i odebrać dopiero, jak ona wróci z wyjazdu. Trafiła jednak na wyjątkową astrologicznie koincydencję, gdyż równolegle na urlop wybrała się nasza powszechnie znana i szanowana, a do tego jednoosobowa, kierowniczka sekretariatu. Stąd polecenie wyjeżdżającej na urlop koleżanki, żeby pocztę awizować, trafiło na naszego najmłodszego kolegę, bez doświadczenia w trudnej i jakże potrzebnej pracy sekretarskiej. Zrozumiał, że wszystko należy awizować, co przynosi listonosz i niestety… na papierowe wydania dzienników Rzeczpospolitej z ubiegłego tygodnia będę czekał aż do jutra. Tylko, czy to ma wówczas sens, nie tylko jeśli chodzi o kursy walut?