U nas kolejna socjologiczna ciekawostka. Nasza Powszechnie Znana i Szanowana koleżanka, specjalistka od lichtenstańczyków w domu ni z tego, ni z owego zniknęła około południa z biura. Okazało się, że pojechała do naszego klienta, spółki, która zajmuje się utylizacją komunalnych śmieci. Ponieważ ostatnio „wizytuje” klienta co najmniej 3 razy w tygodniu, zaciekawiła mnie przyczyna, czy mamy jakiś poważniejszy temat, o którym nic nie wiem? I tak i nie, koleżanka łączy przyjemne z pożytecznym, to znaczy doradza, doradza, doradza (a ma spore doświadczenie z domu), a przy okazji zawozi swoje domowe śmieci bezpośrednio do spalarni, bo wtedy nie musi ich segregować, a przy okazji jej córeczka ma się czym bawić w drodze do przedszkola. I gra gitara, poza jednym w samochodzie coraz trudniej zlikwidować fetor od odpadów. Nic dziwnego, że koleżanka ma już ponoć ma na oku malutką śmieciareczkę z demobilu, boi się tylko, czy można tam zamontować fotelik dla dziecka?