W Kancy tradycyjnie się dzieje. Jak powszechnie wiadomo, żyjemy nie tylko sprawami naszych klientów, ale także życiem osobistym naszych pracowników, o czym oni wiedzą i chętnie się zwierzają. W tej chwili „na tapecie” jest nasza przesympatyczna koleżanka skrzypaczka, która ma stosunkowo (jeśli to dobre słowo?) nowego absztyfikanta. Chłopak, nie dość, że wybitnych zalet ciała (co ponoć potwierdzają siostra, brat i rodzice koleżanki) i umysłu, to jeszcze z zawodu celnik, więc koleżanka już dawno nie miała w domu i obejściu tak wszystkiego oclonego, jak teraz. A dla prawnika są to ważne rzeczy. I rzecz w tym właśnie, że wspomniane zalety ciała i umysłu na wszystkich robią znakomite wrażenie. Mama koleżanki zaprasza jej absztyfikanta a to na urodziny swoje, męża, kochanka, siostra zachwycona wyborem proponowała już wymianę ze swoim narzeczonym, podobnie koleżanki i koledzy są zachwyceni. Wszyscy, oprócz samej zainteresowanej, która uważa, że coś ciągle jest nie tak, tylko ona nie wie co? Ma wątpliwości i tyle, wątpliwości, w których ostatnio upewnił ją rodzony kot sikając na rękawiczki absztyfikanta? Przypadek, zastanawia się nasza koleżanka? Gdyby była przesądna, a nie jest, to uznałaby to za znak, a znaków, o czym jest przekonana, nie można lekceważyć? Co gorsze, koleżanka nie może u absztyfikanta znaleźć najmniejszego słabego punktu. I jak tu się zaangażować? Z rozterek wybawiła ja myśl: ona ten słaby punkt jeszcze znajdzie, wszystko jedno, czy przed ślubem, czy po!