Plama.
W pokoju księgowości zgroza. Pojawiła się duża plama. Mimo natychmiastowej i ofiarnej (wykorzystała własne środki odplamiające i własne majtko-szmatki), okupionej migotaniem przedsionków, interwencji naszej pani sprzątającej, na wykładzinie pozostały jasnoróżowe przebarwienia.
Jako odpowiedzialni za Kancelarię wspólnicy musieliśmy podjąć kroki w celu ustalenia, kto jest za to odpowiedzialny. Powołaliśmy dwie komisje. Pierwsza zajęła się porównaniem pomadki (szminki?) naszych pracownic - czy pasują do plamy na wykładzinie? Wybraliśmy dwie podejrzane za zabrudzenie, jednak przesłuchiwane, nie chciały zdradzić nie tylko, jaki to alkohol uległ rozlaniu, że postanowiły go spijać nawet z wykładziny, ale nawet podczas jakiej imprezy to się stało.
Śledztwo prowadzone przez drugą ekipę poszło w kierunku lakieru na paznokciach. Gruntowne przejrzenie palców u nóg naszych koleżanek wykazało, że najprawdopodobniej dwie z nich, bez zabezpieczenia, szalały na wykładzinie chyba nie tylko z lakierem do paznokci. Impreza była więc jeszcze lepsza niż nam się wydawało. Szkoda, że znowu nas nie zaproszono.