Nie ucichły jeszcze echa na temat kancelaryjnej Penelopy, a już dała o sobie znać nasza skrzypaczka, która jak sama mówi: "piąte rzępolenie Brahmsa ma w małym palcu u nogi".
I będzie o palcach, a w zasadzie o jej dłoniach, które ma niemal ciągle zimne, nawet latem. Proponowaliśmy już różne remedia. A to żeby dłonie, trzymała w kieszeniach (niekoniecznie kieszeniach klienta), a to w rękawiczkach (noś rękawiczki i przy pogodzie), a to żeby jadąc autobusem do pracy grała na skrzypcach, bo to i rozgrzeje ręce, i tłok w autobusie zmniejszy...
Tu trzeba oddać, że jakiś czas temu zabłysło dla niej światełko w tunelu. Gdy skierowaliśmy ją do obsługi miejscowego MPECu, rzeczywiście dłonie nabrały nieco ciepła. Niestety, w MPECu już nie pracujemy i problem powrócił.
Wygląda na to, że w końcu znaleźliśmy winowajcę! To krem do rąk, którego koleżanka używa (bez kryptoreklamowych nazwisk oczywista). W związku z tym dostała służbowe polecenie zamiany kremu do rąk na końską maść rozgrzewającą. Jak pomoże, to metodę wykorzystamy także w odniesieniu do koleżanki, która ma chłodne spojrzenie.