Ciągle się dzieje. Dzisiaj w sądzie, na rozprawie była nasza koleżanka – specjalistka od prawa rodzinnego, której w tym wątku bliżej nie trzeba przedstawiać. Na pytanie, jak było? Odpowiedziała, że jak się całe życie czeka na rozwód, to można poczekać i dodatkową godzinę pod salą na rozprawę. Zachęcona pytaniem przedstawiła cały determinizm sytuacji. Otóż, okazuje się, że jak dziewczyna marzy o rozwodzie, to niestety, ale musi wyjść za mąż. Jednak tragizm tego kroku można sobie osłodzić, gdy zrozumie się, że zarówno podczas ślubu, jak i podczas rozwodu sakramentalne „tak” ma kluczowe znaczenie… dla rozkładu pożycia.
I, jak mówiła specjalistka od omawianych kwestii M. Czubaszek (Polska), mamy najlepszy przykład, że jak się chce, to wszystko można.