Proszę nie lekceważyć prośby Gonza, bo on prosi, a jak nie dostanie swojej własności, to może sam wziąć. Cudzą.
Nie znam na razie bliższych szczegółów, co Gonzo pozostawił na stanowiskach archeologicznych (wówczas po prostu w domach uciech, nie tylko obozowych). Wiem na pewno, że zgubił tam jajko ptaka dodo, które podobno będzie łatwo odnaleźć po zapachu.
Wspominał coś także o ziemi okrzemkowej oraz drewnianym, ręcznie rżniętym megalitycznym obelisku własnej roboty. Zdaniem Gonza obelisk ten wykazuje kształtem, iż to on na wiele tysiącleci przed niejakim Picassem wydobył z drewnianego kamienia “stereometryczną strukturę przedmiotu”. Podczas rzeźbienia zastosował nie tylko geometryzację i syntezę wątków rodzinnych, ale także algebraizację z naciskiem na potęgowanie różniczkowania wewnętrznej struktury drewnianego menhira. Po raz pierwszy w historii rzeźby zrezygnował także z wyrzeźbienia tła dla obelisku, w całości odrzucając przestarzałą jego zdaniem formułę iluzjonistycznej perspektywy. Tematem obrazu była martwa natura przedstawiająca postać ludzką siedzącą w czwartek przy stole w oczekiwaniu na obiad. Menhir jest łatwy do rozpoznania, gdyż postać ludzka ma rysy Gonza, zaś cała scena oczekiwania na obiad czwartkowy alegorycznie przedstawiony pod postacią zgeometryzowanego kanciastego stołu ma wybitnie autobiograficzny kontekst.
Co zaś do mamuta, to jeżeli on jest taki wygadany, dawać go na forum. Może zna dziadka Jacka? A może uda się wam wykopać jakiegoś żywego przedstawiciela ówczesnej społeczności? Jeżeli tak, to ciekawe, jaki zawód będzie reprezentował? Pracownik socjalny? Któż inny dałby się tak łatwo wykopać?