Ciekawe, czy to prawda z tym tonięciem? To tak jak w Morzu Martwym? Ali mógłby się wypowiedzieć.
Pewnie mógłby, ale czy się wypowie? Ostatnio więcej Was czytam niż coś piszę. Jakaś chandra przedjesienna mnie dopadła. Albo peselica... Ale spróbuję...
Z lawą to jest problem, bo jest to ciecz lepka. Gęstość zależy od składu chemicznego (kwaśne albo zasadowe, te ostatnie płyną szybciej, bo mają mniejszą gęstość). Obawiam się, że nie to jest problemem, tylko wysoka temperatura lawy w stanie ciekłym. Grubo powyżej 1000 °C. Więc zanim zaczęlibyśmy pływać już byśmy płonęli.
W temacie nie ma jednak nic co by wyjaśniało, czy upadek dotyczy wulkanu aktywnego, czy wygasłego. Znane są przypadki wygasłych wulkanów, w których są jeziora. Więc zakładając, że wpadamy do wulkanu z niewielkiej wysokości:
- w wygasłym wypełnionym wodą mamy szansę popływać,
- w wygasłym bez wody mamy szansę skręcić kark,
- w aktywnym wypełnionym lawą mamy szansę spłonąć.
Pozostaje jeszcze rozeznać temat lampek z "lawą"...