Ależ skąd! Odwiedziłem sąd oraz miejscowe muzeum, w którym można było obejrzeć śliczne muszle ślimaków tropikalnych, jak należy się domyślać z wód jezior okalających ten stary piastowski (chyba od rowerowej piasty) gród. Do tego salę sądową z przeszłości, ale pustą. Dobrze, że miałem togę. A potem to już tylko 180km w deszczu i korki w Łomży i domek.