Dodałabym jeszcze Warszawę, która oprócz wspomnianych standardowych miejskich atrakcji (co to by była za stolica, jakby w niej czegoś zabrakło) posiada również ulicę Warszawską.
W Krakowie jest ulica Krakowska ale to się da jakoś uzasadnić - bodajże chodzi o to że dawniej Władysław, w którym ta ulica się znajduje, był odrębnym miastem. Znaczy ten... Kluczbork. A skoro o ulicach... O wiele ciekawsza jest ulica Józefa. Nie, wcale nie św Józefa. Chodzi o cesarza Józefa II. Dzięki swego rodzaju maskirowce miejskiej nazwa przetrwała kolejne wzbierające i opadające fale idyjotyzmu w nazewnictwie, gdyż:
- Do 1918 nazwa była oczywiście słuszna i zgodna z linią.
- Do 1939 też choć z innego powodu: Marszałek wszak był Józef.
- Do 1945 albo nie budziła zainteresowania albo zaakceptowano wersję z czasów austriackich.
- Po 1945 do powiedzmy 1956 - taaa już widzę urzędnika który proponował zmianę wijącego się na UB: "Wicie rozumicie towarzyszu... niby przekonaliście mnie że ten imperialistyczny Józef to kawał drania ale wróćmy do początku. Dlaczego akurat JÓZEFA się wam nie spodobała"?
- 1956 do 1990 - neutralna a pewnie mieszkańcy kojarzyli z Marszałkiem
- 1990 - 2016 - w otoczeniu świątobliwych nazw nikt nie zauważył braku "św".
- 2016+ nie ma za bardzo powodu by zmieniać na Wiadomo Kogo. Ale oczywiście czas pokaże.