Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka

Kategoria ogólna => Aktualności => Wątek zaczęty przez: Stefan w 05 Grudnia 2011, 13:50:47

Tytuł: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 05 Grudnia 2011, 13:50:47
I gada
Jan Kobuszewski o 55 leciu pracy artystycznej - “Nie mam sukcesów”
rozmawiała Amelia Panuszko 2 grudnia 2011 r.

Kiedyś dwuznaczność była pretekstem do świetnej zabawy. Dziś zdarzają się kabarety, które jedynie obrażają – mówi obchodzący właśnie 55-lecie pracy aktorskiej Jan Kobuszewski.

 Powiedział pan kiedyś, że Polacy to naród skażony pesymizmem. Trudno jest nas bawić?
Jan Kobuszewski: Polacy na wszystko narzekają, nic im się nie podoba. Nie dostrzegają wokół siebie dobrego. Ale ja jestem aktorem komediowym od ponad 40 lat – wcześniej byłem może nie tyle tragiczny, ile dramatyczny. I jakoś sobie radzę: od tych 40 lat mam widownię spragnioną radości.

 Z czego najczęściej Polacy się śmieją, raczej nie z siebie samych?
Jan Kobuszewski: Nie. Rzeczywiście wolą się pośmiać z kogoś innego, obcego. Miałem przez całe życie zawodowe zaledwie kilku kolegów aktorów, którzy cieszyli się, gdy inni się z nich śmiali. Tadzio Fijewski, Henio Bąk, Wiesio Michnikowski… Oni potrafili się śmiać z samych siebie.

 Miał pan poczucie, że przez 55 lat pracy artystycznej zmieniał pan bieg historii? Choćby rolą w słynnych „Dziadach” Kazimierza Dejmka, których zdjęcie przez władzę z afisza było katalizatorem studenckiego buntu 1968 roku?
Jan Kobuszewski: Grałem tam doktora Bécu. Twierdzę, że Dejmka wtedy podpuszczono na wyreżyserowanie „Dziadów”. Mało kto pamięta, że wystawiono je na 50-lecie rewolucji październikowej. Jednak Dejmek zrobił to rewelacyjnie. Za dekorację odpowiadał Andrzej Stopka, jeden z największych naszych scenografów. Ale przede wszystkim świetna była gra aktorska Gucia Holoubka jako Gustawa-Konrada. Graliśmy te „Dziady” przez jakiś czas bez wielkiego zainteresowania. Aż poszła plotka, że spektakl jest antypaństwowy. A jak poszła plotka, to zaczęła walić publiczność. Władza, zaniepokojona jej reakcjami, nakazała zdjęcie spektaklu. No i w taki sposób z Dejmkiem upadł Teatr Narodowy. Ale to smutne wspomnienia.

 To przejdźmy do wesołych. Na Nowy Świat,do Kabaretu Dudek.
Jan Kobuszewski: oczywiście. Uważałem, że się na tym nie znam, estrada to była dla mnie terra incognita. Dudek nie odpuszczał, dowiedziała się o tym moja żona, Hania Zembrzuska, i namówiła mnie, żebym spróbował. To spróbowałem.

 Jaki był ten pierwszy występ?
Jan Kobuszewski: Połowa lat 60., scena w kawiarni Nowy Świat. Straszliwa trema, wprost paraliżująca. Śpiewałem jakąś piosenkę i wyobrażałem sobie, że wpatrzona we mnie publiczność pyta: po cholerę on się tu znalazł? Za drugim, trzecim wyjściem było już zdecydowanie lepiej. W Dudku grałem ze wspaniałymi ludźmi. Basia Rylska, Irka Kwiatkowska, Magda Zawadzka, Wiesiek Michnikowski, Dudek Dziewoński, Wiesio Gołas i moja skromna osoba – byliśmy trzonem… Ale kto tam nie grał? I Wojtek Pokora, Boguś Kobiela, wielu, wielu innych wspaniałych aktorów.

Takie towarzystwo dodawało skrzydeł?
Jan Kobuszewski: Dudek to była też niesamowita orka. W tym czasie zarobki aktorskie były bardzo niskie i żeby utrzymać rodzinę, trzeba było pójść na próbę w teatrze, potem była próba w telewizji, wieczorem spektakl w teatrze, a na końcu właśnie Kabaret Dudek. Kiedyś z Wiesiem Gołasem obliczyliśmy, że w ciągu dnia przebieramy się co najmniej 20 razy!
Kabaret zaczynaliśmy o 22.15, po całym dniu pracy. Publiczność reagowała świetnie. Przemycaliśmy tam różne gagi wbrew cenzurze. Ludzie wtedy to podwójne denko natychmiast wyłapywali. Na Nowym Świecie mieścił się skrawek wolnej, inteligenckiej Polski. Te dwie już nocne godziny pracy w Kabarecie Dudek były darem od Pana Boga!

Władza na Kabaret Dudek patrzyła przez palce?
Jan Kobuszewski: Był trochę wentylem bezpieczeństwa. Wielkim fanem kabaretu był Józef Cyrankiewicz. Podobno bywał na każdej premierze. Wydaje mi się, że władza i cenzura doszły wtedy do wniosku, że taki mały wentylek z grupą dobrych aktorów i niedużą salą może zostać dopuszczony. Byle nie na hołubiony przez ekipę gierkowską Śląsk! Mogliśmy wyjechać do Gdańska, do Krakowa, nawet do Stanów Zjednoczonych i Australii, ale na Śląsk – nie. Jednak poza zakazanym obszarem graliśmy. Dziesięć programów, dla pełnej sali po sto, sto pięćdziesiąt razy każdy. A że graliśmy czasami nawet pięć razy w tygodniu, to widownia w ciągu roku robiła się jednak dość duża.

Teraz spotykamy się w teatrze Kwadrat. Tu miał pan mniej przyjemną przygodę z władzą ludową.
Jan Kobuszewski: Rzeczywiście, tu byłem trochę spiritus movens jedynego wygranego protestu aktorów. Dyrektorem Kwadratu był wtedy mój ukochany przyjaciel Edek Dudek Dziewoński. Po wprowadzeniu stanu wojennego postanowiłem – jak wielu innych aktorów – nie występować w telewizji. Problem polegał jednak na tym, że… byliśmy teatrem telewizyjnym. Przed którymś spektaklem przyszedł do nas Dudek Dziewoński, powiedział, że przyjeżdża ekipa telewizyjna i że będą nagrywali przedstawienie. Wtedy wstałem i powiedziałem, że nie gram. A ponieważ to była duża rola, zrobił się wielki szum. Potem opowiadał mi Dudek, że na zebraniu dyrektorów teatrów wicepremier Mieczysław Rakowski pieklił się, że ten Kobuszewski, który jest aktorem telewizyjnym, też strajkuje.

Władza postanowiła się odegrać?
Jan Kobuszewski: Tak, zamknęła teatr. Dudka Dziewońskiego zdjęto ze stanowiska dyrektora, zostaliśmy bez pracy. Na szczęście przypadkiem, u dentysty, spotkałem Edmunda Karwańskiego, dyrektora Teatru na Woli. Postanowiliśmy połączyć nasze zespoły i jakoś przetrwaliśmy.

A jak się panu pracowało z Olgą Lipińską?
Jan Kobuszewski: Świetny reżyser i świetna artystka. Robiłem z nią mnóstwo programów, głównie w telewizji. Chociaż grałem u niej również w spektaklach teatralno-telewizyjnych. Mnie się z nią współpraca układała znakomicie. Mamy ten sam sposób patrzenia na świat i ten sam sposób uprawiania komediowości.

Jak pan ocenia współczesne kabarety?
Jan Kobuszewski: To, co robiliśmy, było próbą pokonania progu, który stawiała nam cenzura. Nigdy nie mówiliśmy wprost, zawsze było to drugie denko. I publiczność to przyjmowała z radością. A dziś wali się otwartym tekstem: ten mi się nie podoba, z tego się szydzi. Po nazwisku nieomalże.

 Może dlatego, że dziś publiczność chce wszystko mieć podane wprost, przestała łapać podteksty?
Jan Kobuszewski: Nie, dziś jest wprost, bo wolno. Kiedyś dwuznaczność była pretekstem do świetnej zabawy, dziś, niestety, zdarzają się kabarety, które jedynie obrażają.

 Może nie miały na kim się uczyć. W teatrze polskim było mało komediopisarzy.
Jan Kobuszewski: Fakt, narodowych pisarzy komediowych można by zliczyć na palcach obu rąk. Zaczynając od Bogusławskiego, przez Aleksandra Fredrę, Józefa Blizińskiego, Michała Bałuckiego. W czasach międzywojennych było jeszcze gorzej – tworzyli tylko Bruno Winawer i Antoni Słonimski, a po wojnie Staszek Tym. W PRL prawie nic nie zostało napisane.

 To jak było z rolami komediowymi?
Jan Kobuszewski: Na szczęście była jeszcze literatura światowa: komedie angielskie, francuskie, amerykańskie. Niejaki William Szekspir umiał pisać komedie. Potrafił w dramacie i tragedii dać kilka komediowych epizodów. Jego sztuki są aktualne także dziś. Dobrze rozgryzł ten światek zwany ludzkością. Komedia to bardzo trudny gatunek do grania. Okazuje się, że te, które sam uważam za wartościowe, akceptuje i dobrze rozumie również publiczność.

Agnieszka Osiecka powiedziała kiedyś, że jest pan „niewykorzystanym Chaplinem” polskiego kina. Ma pan teraz, po latach, poczucie bycia niewykorzystanym?
Jan Kobuszewski: Nie. Jestem widzem kinowym, kinomanem. Ale pracować dla filmu nigdy nie lubiłem. Kino to strasznie męcząca robota.

Ale u Stanisława Barei pan grywał.
Jan Kobuszewski: Miałem niepisaną umowę ze Staszkiem. Zawsze gdy mi proponował rolę w filmie, a zdarzało się, że były to duże role, odpowiadałem: „Dobrze, Stasiu, zawsze u ciebie zagram, ale nie dłużej niż dwa, trzy dni zdjęciowe”.

Dlaczego?
Jan Kobuszewski: Bo to męczące… Dziś to idzie już znacznie szybciej, ale kiedyś filmy kręciło się parę miesięcy. Jeśli wziąłem dużą rolę w filmie, musiałem rezygnować z teatru, a u mnie zawsze teatr był na pierwszym miejscu. Z natury jestem człowiekiem pracowitym, ale zawsze potrafiłem wybrać sobie pracę, która sprawia mi przyjemność, a odrzucić tę mniej przyjemną. Moim miejscem była i jest scena. W filmie przychodzi się na plan, reżyser zarządza. Robi się parę ujęć i już nic nie można poprawić.

 Pana największy sukces zawodowy?
Jan Kobuszewski: Ja nie mam sukcesów zawodowych. I to nie jest moja fałszywa skromność. Staram się robić to, co robię, możliwie najlepiej. I daleko mi do tego, żeby siebie oceniać. Wydaje mi się, że były role lepsze, były gorsze. Takie, które zapadły publiczności w pamięć, ale nie powiem, że to wielkie sukcesy.

 Porażki były?
Jan Kobuszewski: Na szczęście porażek też wiele nie było (śmiech). Zdarzały się sztuki, w których nie lubiłem grać. Na szczęście krytyka prasowa była dla mnie łaskawa. Pamiętam jednak porażkę. Grałem w telewizji Sherlocka Holmesa. W „Expressie Wieczornym” recenzje pisała kiedyś Wisia Woyciechowska [matka Andrzeja, późniejszego twórcy Radia Zet – przyp. red.]. Napisała, że takiego chama jako Sherlocka Holmesa jeszcze nigdy nie widziała. Może rzeczywiście to schrzaniłem (śmiech). To jedyna zła recenzja, jaką dostałem. W tym zawodzie na pierwszym miejscu jest szczęście, na drugim talent, a na trzecim praca. Gdyby człowiek nie wiadomo jak ciężko pracował, a nie będzie miał szczęścia czy talentu, to nic z niego nie będzie. A najlepiej, gdy te trzy czynniki się połączą.

 Co pana ostatnio rozbawiło?
Jan Kobuszewski: Głównie Sejm poprzedniej kadencji. To jest kabaret polityczny.

 Ogląda pan obrady Sejmu?
Jan Kobuszewski: Tak, tak. Jako obywatel Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jestem zainteresowany tym, co się w moim kraju dzieje. Jeśli mam czas, to oglądam każde posiedzenia Sejmu. I wyciągam wnioski, ale one pozostaną już moją słodką tajemnicą.

Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 05 Grudnia 2011, 15:13:30
I nic o radiu, no Dziadku Jacku...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 05 Grudnia 2011, 22:41:24
I, dodam skromnie, nic o nas... I to bez nas... S:)
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 06 Grudnia 2011, 20:50:10
A Dziadek Jacek to nie sukces? Jak nie sukces, jak sukces! Panie Ja(c/n)ku drogi, no co też Pan?!
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 06 Grudnia 2011, 23:33:13
A Dziadek Jacek to nie sukces? Jak nie sukces, jak sukces! Panie Ja(c/n)ku drogi, no co też Pan?!
No co ty? Przecież pan Janek nie będzie sobie przypisywał zasług Dziadka Jacka! Ma honor.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 07 Grudnia 2011, 07:02:00
W odróźnieniu od Dziadka Jacka, który nie miałby oporów przed przypisaniem sobie zasług pana Janka.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 07 Grudnia 2011, 22:13:31
Oj, chyba nie dostanie w tym roku jajka na wigilię...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 07 Grudnia 2011, 23:39:35
Oj, chyba nie dostanie w tym roku jajka na wigilię...
Dlaczego? Przecież zmarł Maurycy, a nie Marylka, która administruje jajkami? Poza tym śmierć Maurycego to dla dziadka Jacka dobra wiadomość, bo mniej chętnych do jajka...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: O'Rena w 10 Grudnia 2011, 03:58:19
...i do drzemiku palce lizac.

Cytataztacyta:
'Leżałem ze zmarłym w jednej sali szpitalnej i w związku z tym wielokrotnie ze zmarłym prowadziłem rozmowy, w których zwierzał mi się z całego życia, stąd znam jego stosunki rodzinne i okoliczności pisania testamentu.'
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 11 Grudnia 2011, 19:34:45
Pisania testamentu za życia, jak i po śmierci.
Bo życie pisze testamenty nawet po śmierci, czy jakoś tak podobnie.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: O'Rena w 12 Grudnia 2011, 02:26:02
Taaak. I pomyslec, ze taki testament bedzie najwazniejszym pismem dzieki ktoremu nasza Rodzina bedzie nas wspominac. Mile. Abo i nie.

Mi tu prawnik nie chcial spisac testamentu, bo mam dobra w Polsce. Pomyslec, ze moje skarby nie mieszcza sie w jez. angielskim, sa nie do opisania. Jozek Conrad by sie zdziwil.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 12 Grudnia 2011, 09:43:42
To napisz sobie testament sama. Tylko pamiętaj: własnoręcznie piszesz, własnoręczny podpis, własnoręczna data.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 12 Grudnia 2011, 13:48:41
I sama dopilnuj prawidłowego wykonania swojej ostatniej woli ;D
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 12 Grudnia 2011, 15:06:52
I sama dopilnuj prawidłowego wykonania swojej ostatniej woli ;D
Nie, tu mozesz wyznaczyć wykonawcę testamentu.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 12 Grudnia 2011, 18:15:17
Aha.
A nadal obowiązuje ta klauzula, że trzeba być zdrowym na ciele i umyśle?
To ja nie dam rady.
Mam podobno zerwany mięsień nadgrzebieniowy. I do tego poprosiłam ortopedę w czwartek, żeby mi wypisał L4 od poniedziałku, bo ja muszę w pracy parę rzeczy ogarnąć. Powiedział (spojrzeniem, ale powiedział), że urazy głowy to nie u niego...

Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 12 Grudnia 2011, 18:36:34
Aha.
A nadal obowiązuje ta klauzula, że trzeba być zdrowym na ciele
niekoniecznie
i umyśle?
tym bardziej, zresztą tu?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bluesmanniak w 12 Grudnia 2011, 18:52:05
Mam podobno zerwany mięsień nadgrzebieniowy...
To pewnie od usilnego czesania?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 12 Grudnia 2011, 19:46:27
Oż ty w ząbek czesany ;D
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 13 Grudnia 2011, 09:28:24
Zastanawiam się, co to za ekstremalne sporty (grzebieniowe?) uprawia Mela, że od półtora roku bez przerwy walczy z jakimiś poważnymi kontuzjami?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski yje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 13 Grudnia 2011, 10:01:12
Jak to jakie? Praca w szkole to nie jest zabawa da slabych ludzi.

A bark ten sam, co miesiac temu, tylko lekarz inny, to I uraz sie zmienil. Najwyrazniej to zalezy, kto patrzy...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski yje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 13 Grudnia 2011, 10:30:34
A bark ten sam, co miesiac temu, tylko lekarz inny, to I uraz sie zmienil. Najwyrazniej to zalezy, kto patrzy...
Jestem zaniepokojony
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Ali w 13 Grudnia 2011, 12:55:56
Jak to jakie? Praca w szkole to nie jest zabawa da slabych ludzi.

A bark ten sam, co miesiac temu, tylko lekarz inny, to I uraz sie zmienil. Najwyrazniej to zalezy, kto patrzy...
Osiem lat obracałem się nieustannie w gronie lekarzy to i znam pewną starą prawdę:
Jednostka chorobowa, którą u Ciebie znajdzie lekarz, istotnie zależy od specjalności lekarza a nie od Twojego aktualnego stanu zdrowia.
Innymi słowy: idąc do lekarza z bolącą ręką reumatolog będzie leczył Ci stawy, ortopeda kości, a internista kamienie w nerkach.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 13 Grudnia 2011, 13:03:36
Jak to jakie? Praca w szkole to nie jest zabawa da slabych ludzi.

A bark ten sam, co miesiac temu, tylko lekarz inny, to I uraz sie zmienil. Najwyrazniej to zalezy, kto patrzy...
Osiem lat obracałem się nieustannie w gronie lekarzy to i znam pewną starą prawdę:
Jednostka chorobowa, którą u Ciebie znajdzie lekarz, istotnie zależy od specjalności lekarza a nie od Twojego aktualnego stanu zdrowia.
Innymi słowy: idąc do lekarza z bolącą ręką reumatolog będzie leczył Ci stawy, ortopeda kości, a internista kamienie w nerkach.
A okulista?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 13 Grudnia 2011, 14:59:36
A okulista dopatrzy się belki w twoim oku, nie zauważając źdźbła we własnym.

Mojej osobistej matce zaczęły puchnąć jakiś czas temu stopy, tak że wyglądała jak młody hipopotam. Odwiedziła internistę, reumatologa, kardiologa, ortopedę, krążeniowca, nefrologa... Każdy miał tę samą diagnozę: to nie u mnie, pani pójdzie gdzie indziej.
Się na koniec okazało, po przywiezieniu pacjentki do nas i położeniu w zaprzyjaźnionym szpitalu, że to rodzinny beztrosko zmienił dawkę leku ciśnieniowego, co powodowało zatrzymanie wody w organizmie. A nie mógł wcześniej przeczytać ulotki, bądź skonsultować się z farmaceutą?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 13 Grudnia 2011, 18:57:23
Ze-zgroza, ale to i tak dobrze, że żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł profilaktycznego obcięcia stóp. Bo profilaktyka jest najważniejsza.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 13 Grudnia 2011, 19:43:21
Na szczęście mamuśka już bryka, tylko na miesiąc permanentnie zablokowała miejsce, gdzie król piechotą... Jakby wam kiedyś lekarz przepisał diuretyk, to zadbajcie o rodzinę, kupcie ToiToia ::)
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Ali w 14 Grudnia 2011, 11:00:30
kupcie ToiToia ::)
A jest na receptę? ;)
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 14 Grudnia 2011, 12:59:25
kupcie ToiToia ::)
A jest na receptę? ;)
Lepiej się zapytaj o refundację NFZ. I decyduj się szybko, bo od 1 stycznia w związku z tzw. przez pania Kopacz obniżeniem(wyrównaniem) cen na leki refundowane, wszystko będzie droższe.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Ali w 16 Grudnia 2011, 10:23:29
Kolejny bezsens, ale to w służbie zdrowia nie dziwi...
Ja ostatnio natknąłem się na bezsens* w wymiarze sprawiedliwości. Musiałem zarejestrować w sądzie cywilnym czasopismo. Ściągnąłem wzór wniosku ze strony internetowej jakiegoś sądu. Sprawdziłem w innym źródle co powinien wniosek zawierać. Zgadzało się wszystko. Sekretarka próbowała wniosek złożyć w naszym sądzie i odmówili, bo wniosek tutaj był nieważny**... Okazało się, że nie zawiera: i tu litania szczegółów. Ku...rna, jak to jest, że w jednym sądzie jest jedno praw a w drugim drugie...
* Cezarian pewnie może sypać nimi jak z rękawa...
** Nawet nie było w nim słowa "Londyn"
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 16 Grudnia 2011, 10:26:31
A po co rejestrować?
Sąd najwyższy o braku rejestracji (http://di.com.pl/news/42208,2.html?utm_source=nltxt)
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Ali w 16 Grudnia 2011, 10:36:20
Nie mam teraz czasu, ale znalazłem orzeczenie, które jednak mówi o tym, że trzeba. W moim przypadku chodzi nie o stronę internetową, ale o czasopismo drukowane. Poza tym bez rejestracji nie można wystąpić o numer ISSN, a posiadając go można postarać się o zniżkę na VAT przy drukowaniu.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: rejestracja pedadoga w 16 Grudnia 2011, 11:14:36
Ha!
To może się okaże, że nasza OCZYwizDOŚĆ jest nielegalna. Bardzo mnie to cieszy i inspiruje  8)

A po co rejestrować?
I dziwię się, że jakieś niezarejestrowane indywidua wypisują takie dyrdymały.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 16 Grudnia 2011, 12:19:11
A po co rejestrować?
I dziwię się, że jakieś niezarejestrowane indywidua wypisują takie dyrdymały.
Tylko na tyle cie stać?
Powyrywaj więcej z kontekstu...
Naprawdę nie dasz rady napisać nic własnego i musisz się posiłkować semantycznymi manipulacjami?
Bravou, nielegalny anarchista/* wprowadza sejmowe standardy,,,,

/*Tautologia wprowadzona specjalnie - wolę wyjaśnić, by ktoś się znowu nie wyrywał...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 16 Grudnia 2011, 22:22:16
Kolega Stefek coś ostatnio jakiś taki cyniczny wobec niezarejestrowanych użytkowników?
@Ali, niestety, od czasu, gdy wprowadzono KRS-y rejestracja czegokolwiek to nie lada wyzwanie. Na pociechę po zarejestrowaniu można już hulać do woli. Wiem żadna to pociecha...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Ali w 16 Grudnia 2011, 23:35:54
KRS to osobna sprawa... Też z nim "walczę"* :(
* a pani w szkole mi mówiła: "idź dziecko studiować prawo"... O ile życie byłoby... inne?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 18 Grudnia 2011, 01:45:53
inne
z pewnością
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 18 Grudnia 2011, 12:50:26
inne
z pewnością
Nie będę się szczegółowo wypowiadał, ze względu na zainteresowanie sprawą. Powiem tylko, że swoim studentom zawsze mówiłem, skoro trafiliście na prawo, to znaczy, że nie jesteście do końca normalni. Przynajmniej TO rozumieli.
Zresztą, czy w tym miejscu muszę Was o tym przekonywać?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 18 Grudnia 2011, 13:22:17
że swoim studentom
Co to się znowu porobiło...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 18 Grudnia 2011, 13:26:57
że swoim studentom
Co to się znowu porobiło...
Nie już, a dawno temu.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 18 Grudnia 2011, 14:38:12
studentom
a fuj!
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 18 Grudnia 2011, 20:37:40
Wiem, nie powinno się kończyć na -om. Oprócz klasyka nie mówi się Polskom, troskom, studentom...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 18 Grudnia 2011, 21:29:09
Wiem, nie powinno się kończyć na -om. Oprócz klasyka nie mówi się Polskom, troskom, studentom...
Chodziło mi raczej o studentów jako takich. Paskudna kategoria.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 19 Grudnia 2011, 07:10:26
Chodziło mi raczej o studentów jako takich. Paskudna kategoria.
to jest raczej subkategoria
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 19 Grudnia 2011, 15:12:02
Chodziło mi raczej o studentów jako takich. Paskudna kategoria.
to jest raczej subkategoria
Subkategoria często występująca jako sublokator.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 19 Grudnia 2011, 15:20:02
A więc to Nietzsche miał racę!
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 19 Grudnia 2011, 15:26:45
A więc to Nietzsche miał racę!
Chyba nie chcesz teraz, tuż przed świętami Bozego Narodzenia, rozmawiać o tym, czy ON żyje?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 19 Grudnia 2011, 20:54:04
A więc to Nietzsche miał racę!
Chyba nie chcesz teraz, tuż przed świętami Bozego Narodzenia, rozmawiać o tym, czy ON żyje?
Przecież wiadomo, że nie! Przed swoim narodzeniem?
Poza tym chodziło mi znowu o studentów, jako subcośtam. Czy Nietzsche wspominał coś o sublokatorach?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 20 Grudnia 2011, 00:58:04
A co Nitzche wspominał o studentach?
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 20 Grudnia 2011, 03:31:30
A co Nitzche wspominał o studentach?
"Untermenschen!", czy jakoś tak.
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 21 Grudnia 2011, 00:14:14
A co Nitzche wspominał o studentach?
"Untermenschen!", czy jakoś tak.
O cholera, czy jakoś tak...
Tytuł: Odp: Jan Kobuszewski żyje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 21 Grudnia 2011, 02:31:58
wężykiem, wężykiem!