Word-szmord... Pamiętam jak mi AmiPro (ktoś pamięta?) zeżarło pracę dyplomową tydzień przed deadlinem. Jakby nie rękopis, to nie tylko ostatniego rozdziału by w niej zabrakło (no bo ile można odtworzyć z pamięci?)...
Ja zaczynałem na markowym (szkolnym) sprzęcie (nie to, co teraz - paroletni Acer sponiewierany do tego stopnia, że jego prawidłowe działanie jest jedną z największych zagadek tego stulecia) - co z tego, że miał w tym momencie coś w okolicach 13-15 lat na karku
Nie pamiętam, jaki był tam zainstalowany pakiet biurowy, łoiliśmy wtedy w grę, którą dla własnego użytku (efekt uskutecznianego nieuctwa) nazywaliśmy "Barbarzyńcą". Ale mię wziło, pani dochtór, na wspomnienia! Kopertę okolicznościową ostawiam, oczywiście, na parapecie!