No i stało się. Podczas ostatniego pogrzebu, na którym miałem przyjemność być w ubiegły czwartek na Śląsku udało mi się zaobserwować jaka jest różnica pomiędzy pochówkiem doczesnych szczątków i czcigodnych paprochów, przepraszam, prochów. Otóż podczas wyprowadzenia, na cmentarzu zderzyły się dwa kondukty pogrzebowe, a w zasadzie grabarze niosący urnę ze swoimi odpowiednikami targającymi trumnę. I teraz już wiadomo, że o wiele łatwiej na powrót włożyć do trumny zwłoki, niż do urny rozsypane prochy.
A tak na marginesie wam powiem, że fantastyczni, dowcipni faceci z tych werbistów, fantastyczni.