Porzucił dzieci, ale nie żonę. To nie był chyba taki zły? A może obiecał, że wróci? I nie ma się co śmiać, taki McArthur też obiecał w 1941r., że wróci na Filipiny i rzeczywiście wrócił w 1944r.
Dlaczego nikt nie dał naszemu kierowcy czasu - przynajmniej zwyczajowe 2 lata - na powrót do dzieci, tylko od razu piszą, że porzucił?