Ha!
Wiedziałem!
Ale z CBDO wiążą mnie wspomnienia...
Mieliśmy takiego matematyka w ogólniaku (nb. lepszego w życiu już nie miałem), który nie wiedzieć czemu nie lubił dziewczyn. Znaczy nie lubił ich w sensie matematycznym.
A baby jak to baby (sorry za kolokwializm, ale wtedy właśnie klasówka była) się uczyły wprowadzać równania na pamięć.
I Kożuch wtedy kazał jednej z drugiej pozamieniać zmienne i klops - nie było CBDO...
A ubierał się jak Eliot Ness (może kto kojarzy) w szary płaszcz i kapelusz...
A jak jakiś chłopak czegoś nie umiał, to Kożuch (na marginesie - trudne słowo) nie podnosząc oczy znad dziennika, gdzie wpisywał gościowi pałę mówił:
Siadaj dziewczyno...