Każde miejsce jest dobre, by przytoczyc taki fragment wywiadu:
A podoba się panu Polska?
Miejscami tak, nawet bardzo, przede wszystkim dlatego, że jest moja. Jest piękna, są góry, jeziora, rzeki, lasy, morze, piękne równiny i pagórki. Jestem tu u siebie w domu, w związku z czym czuję się swobodnie. Z ludźmi tylko coś się złego dzieje. Porastamy sierścią, wyłażą nam kły, pojawiają się kopyta i rogi. Martwi mnie trochę rozwój różnych ekstremizmów, zaściankowości i nietolerancji, które przybierają różne formy. Ale przecież rozrost zdziczenia chamstwa i głupoty, czego jesteśmy ostatnio świadkami, nie jest tylko polską przypadłością.
Jakie są pana najbliższe plany?
Nie należę do ludzi, którzy cokolwiek planują. Pamiętam takie zdanie: "Jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, odpowiedź mu o swoich planach" Może ma pan na koniec jakieś lekkie czy niepoważne pytanie, bym nie zostawił minorowego wrażenia?
Bardzo proszę: jestem ciekaw, czy po czterech "Epokach lodowcowych" bardziej polubił pan tygrysy.
[śmiech] Niech będzie, że tak, w ogóle lubię zwierzęta. Zawsze mieliśmy jakieś znaleziska poprzygarniane, odratowane. Teraz w domu są dwa koty, jeden "dach", jeden szlachetnej krwi, świetnie ze sobą razem żyją. Wychodzę z założenia, że zwierzęta powinny być w domu, ocieplają go, stwarzają klimat, aurę. Koty są dlatego, że pies ma większe wymagania. Stoi przed łóżkiem o szóstej rano, patrzy na pana i mówi, że idzie na spacer. Z kotami jest inaczej. Poza tym też można z nimi pogadać – nie tak jak z psem, ale zawsze. Jest okej. Muszę panu powiedzieć, że bardzo często cierpienie zwierząt porusza mnie bardziej niż cierpienie ludzi.
Dlaczego?
Bo są niewinne.
To mówił Grzegorz, podobno aktualnie 67-letni...