W zasadzie to miałam na myśli to, co Bluesmanniak wyłuszczył.
A piosenka o góralu też była, ale nie o tym, co to mu nie żal, tylko na rozgrzanie atmosfery ponadgraniczna pieśń o przyjaźni góralsko-orawskiej. Brzmiała dość znajomo, było coś o bystrej wodzie, lesie ciemnym i wirszku zielonym.