To, że dawno w tym wątku nie pisano, nie oznacza że w sklepie z chlebem i igrzyskami nic się nie dzieje. Zgodnie z logika pandemiczną, przeszliśmy na współpracę zdalną, to znaczy, jak potrzebuję, dzwonię do przesympatycznych pań i proszę o odłożenie paru bochenków. Tak też było dzisiaj, dzwonię i słyszę zakłopotany kłos zboża, to znaczy zbożny głos:
- Panie Czarku, właśnie o panu myślałam!
- O, to miło, a o czym konkretnie pani myślała?
- Żeby pan nie zadzwonił!
- Eeee, dlaczego?
- Bo sprzedałam wszystkie pasterskie!
Miała rację, ustaliliśmy więc, że ja nie dzwoniłem, a ona sama z siebie na jutro odłoży trzy pasterskie.