Nie sprowadzam sprawy do absurdu. W każdej takiej dyskusji musisz gdzieś postawić granicę. Ja się takim sprawami zajmuję na codzień, w praktyce, nie w teorii. W tym wypadku ja tę granicę stawiam w tym miejscu.
Nie ma rozstrzygnięcia naszej dyskusji. Ilu ludzi zostało zabitych przez osoby, które przełączały program radiowy w samochodzie, bądź dlatego, że słuchały się Programu III? Wniosek: zlikiwdować radia w samochodach? I znowu NIE JEST to wydumany przykład, tylko prawdziwa sytuacja, w której jadący z naprzeciwka samochód omal mnie nie staranował. Udało mu się to zresztą zobić z samochodem, który jechał za mną.
Wprowadźmy zakaz wożenia dzieci w samochodach - przynajmniej takich do 10-ego roku zycia, bo nawet w foteliku rozpraszają uwagę rodzica który prowadzi. A może dziecko rozprasza mniej niż papieros?
Kierowcy tirów, autokarów mają tachometry i ściśle wydzielony czas jazdy i odpoczynku. Jest to oczywiście uzasadnione bezpieczeństwem ruchu. Czy wprowadzić takie zakazy wobec kierowców jeżdżących "prywatnie"? Przecież jeżeli prowadzę 10 godzin stanowię zagrożenie dla ruchu, nieprawdaż?
Absurdy? MOże i tak, a może i nie. Dlatego zareagowałem na kwestię palenia tytoniu, którego to jak mówię, sam nie znoszę, zaś za panią Kopacz także nie mam specjalnych powodów przepadać, choć trochę mojej sympatii zyskała wywiadem w Trójce sprzed ok. tygodnia.
A że to robi minister zdrowia? Hmmm, no to co, takie to fajne, orwellowskie...
Jako lekarza może i ją to dyskwalifikuje, ale wtedy, gdy namawia mnie do zdrowego życia. A jako urzędnika, zgoda, bo pewnie zrobiła to za publiczne pieniądze, a to już jest skandal, bo swoje prywatne poglądy może propagować za swoje, a nie za nasze Wódki także nie może się napić? Wchodzimy na mocno rozległy i śliski grunt służby zdrowia jako takiej, a po co?
Tak przy okazji, ktoś mi przypomni na co zmarł Religa?
Gdzie w przykładzie palacz kontra niepalacz zaczyna się logika ad absurdum?