A we wtorek co?
A we wtorek
Jiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiichaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
edit
Wenta się bał, że coś, co jest blisko, znowu ucieknie. Przyznał to po meczu. Gdy przewaga topniała do czterech, pięciu bramek, odwracał się do ławki i pokazywał rezerwowym, by się nie denerwowali. Ale denerwował się głównie on. Kiedy Tomasz Rosiński po kontrataku nie trafił w bramkę, bał się przebiec blisko linii, przy której stał trener. Kiedy trafił w następnej akcji, Wenta zaczął na niego krzyczeć, że się nie uśmiecha. – Po golach ma się cieszyć. Po stratach przeklinać, przyznać się do błędu i wracać na swoją połowę, ile sił.