Stała się rzecz niesłychana
Muszę wam naskarżyć na Cezariana
Czas pandemii odciska finansowe piętno na większości z nas. Również nasz wieeeeelotni sponsor, kapitan i kolega w związku z tym że zamknęli mu siłownię i w portfelu robi się sucho zwrócił się do nas z prośbą i wspólne finansowanie baskecenia. I słusznie, teraz obecność na treningu kosztuje każdego z nas 10 zł. Wczoraj przed graniem skarbonka została przez nas zasilona, zaczynamy grać i szast-prast przy stanie 12:8 (gramy do 120) Cezarian faktycznie podkręcił staw skokowy. Nauczony doświadczeniem postanowił nie walczyć na siłę, schłodzić kończynę i zakończyć na dziś granie. Ubrał się i na odchodne rzucił do naszego kapitana: oddaj mi 10 zł.
Minęła godzinka grania, przybijamy piątki a mnie coś tknęło i sprawdzam klubową skarbonkę. I co widzę? Cezarian zabrał nie dychę a 50 zł ponieważ uznał że odniesiona kontuzja wyklucza go również z następnych czterech treningów. Niby OK, ale skoro już jest taki skrupulatny to powinien zabrać 48,50. Przecież za 1,50 zdążył se pograć.