Rodzina Poszepszyńskich > Piosenki

piosenka o niezniszczalności

(1/6) > >>

zachariasz:
moja ulubiona... I miejsce na festiwalu w Sopocie murowane :)


raz pamiętam na ślizgawce
zaplątałem się w nogawce
co nie wyszło mi na zdrowie
gdyż złamałem sobie nogę

grunt to wprawa
a wprawa to grunt
szpunt to korek
a korek to szpunt

ledwo zrosła się ta noga
wywróciłem się na schodach
mogłem złamać znacznie więcej
a złamałem tylko ręce

grunt to wprawa
a wprawa to grunt
szpunt to korek
a korek to szpunt


wkrótce potem spadłem z dachu
lecz skończyło się na strachu
zamiast zginąć w tej potrzebie
połamałem kilka żeber

grunt to wprawa
a wprawa to grunt
szpunt to korek
a korek to szpunt

później będąc w Morskim Oku
wpadłem w przepaść dość głęboką
z rekordowym wprost wynikiem
z marnym jednym obojczykiem

grunt to wprawa
a wprawa to grunt
szpunt to korek
a korek to szpunt

dzięki serii tej fatalnej
jestem dzisiaj niezniszczalny
posłuchajcie rady Dziadka
i wprawiajcie się w wypadkach

grunt to wprawa
a wprawa to grunt
szpunt to korek
a korek to szpunt

Cezarian:
Piosenka ulubiona, ale czy stosowana w praktyce? ???
Bo czym szpunt za młodu nasiąknie...

666:
Rady Dziadka Jacka zawsze najlepsze! Wujek Dobra Rada się choooowa! O!

(a piosenkę na stronę RP!)

Tosia:
OO ja też uwielbiam tę piosenkę :)

666:
Piosenka bardzo dobra (jak mawia pewien magik-kuzyn) ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej