Znowu ktoś wystawił książki w lokalnym śmietniku, pakowałem chciwie do plecaka co było - jak dziadek Jacek małże, ale trochę się tym razem naciąłem. Jakieś mało przydatne nawiedzone ezoteryczne traktaty oraz dwa true-American poradniki, jeden dla pań drugi dla byznesmenów.