Podobnie, jak mnie nie szkodziło prawdziwe espresso. Przynajmniej żołądkowo, jak inne kawy, z którymi miałam do czynienia.
Za to poczyniło mi szkody moralne. Mianowicie już wiem, że nie zamierzam do ust brać żadnych kawopodobnych płynów, na jakie można liczyć pod naszą szerokością geograficzną. To nawet tak nie pachnie...
Podobnie umarła dla mnie pizza margherita, o ile nie wrócę do Sorrento... wróć, nie ta piosenka. Do Neapolu.