wątek bardzo edukacyjny

[Bruxa]

W sensie, że jakieś sale, komputery i uczniów zapewnia? Rozmaitej jakości i stanu, ale jednak?

[Baader]

To teraz wystarczyło tylko:

Nie no spoko. A nie myślałaś by [...] to wszystko w [...] i iść gdzie indziej? Tak tylko pytam. W mojej luterskiej korporacji np do testerów ponoć zaciąg jest.

[Bluesmanniak]

Uważaj, uważaj, jak Bruxa zacznie wam testować to się korpo załamie

[Bruxa]

A żebyś wiedział, że rozważałam.
Tylko, że właśnie wypuszczam ósmą klasę. Nie schodzi się z pokładu zostawiając załogę w takim momencie.

Ale przyznam, że coraz mniej mnie tu trzyma.
Poza durnym poczuciem, bo ja wiem... powołania...
Tylko nawet powołanie ma swoje granice.
Ale jak odejdziemy my z powołaniem, akurat teraz, to strach się bać, kto przyjdzie.

To nie są proste rzeczy.

[Bluesmanniak]

A o ty tak się tu rozpisujesz? A egzamin to sam się przeprowadza?!

[Bruxa]

A ja go piszę? Właśnie słuchali nagrania.

Teraz tylko posprawdzać. Zapowiada się upojny weekend.

[Cezarian]

W sensie, że jakieś sale, komputery i uczniów zapewnia? Rozmaitej jakości i stanu, ale jednak?

Papier, drukarki, głośniki i takie wszystkie duperele.

[Bruxa]

Papier zapewniają rodzice uczniów. Drukarkę kupili mi w prezencie w zeszłym roku. Głośniki przynosimy własne. Na tusz zrobiliśmy dla polonistów zrzutkę.

Używane maszyny ksero dostaliśmy w podziękowaniu od rodziców absolwentów.
W zeszłym roku dostaliśmy wzruszający prezent od odchodzących ósmoklasistów - hałdę ryz papieru.

Z państwowej dotacji szkołę stać tylko na zapłacenie podstawowych rachunków (prąd, ogrzewanie, śmieci, woda). Wezwanie magika do naprawy kseromaszyny czy kupno kartridża to jest poważna debata budżetowa. Tak, robiliśmy na to zrzutki w pokoju nauczycielskim.
Zwykle szkoła dorabia na boku udostępniając sale. I też nie wystarcza.

Podręczniki dla siebie kupuję sama (kiedyś zapewniało wydawnictwo, ale odkąd mamy akcję "darmowy podręcznik" już nie, paradoksalnie), abonamentu na Grammarly czy Kahoot! też sobie w żadne koszty uzyskania nie wrzucę. Tylko świecę oczami przed głównym sponsorem, gdzie się podziało sześć stów z karty.

Jakby kto pytał, jak wygląda stan finansowania publicznego szkolnictwa, to mniej więcej tak. A my i tak mamy dobrze, duże miasto w końcu, czasem dzielnica czymś dodatkowo sypnie.

[Cezarian]

Przecież mówię, że fatalna dyrekcja?

[Bruxa]

Nie. Dyrekcja robi co może. W większości publicznych szkół tak przędziemy.
Ja się nie skarżę, ja tylko opisuję, jak jest.
Od dwudziestu paru lat zresztą, zdążyłam się przyzwyczaić. Wszyscy zdążyliśmy. Najbardziej chyba rząd (dowolnej proweniencji).
To niedobrze.
Ale robimy co możemy.

Za to znacznie gorzej, że zaczynają się wpierniczać w podstawy programowe.
Najpierw po cichu.
Ta akcja z "darmowymi podręcznikami", miała nie tylko oczywiste skutki - pierwsze w wydawnictwach poleciały działy handlowe, a z nimi nasze "bonusy" czyli podręczniki dla nauczycieli, dostęp do dodatkowych materiałów i tem podobne fanaberie; zaraz potem "think tanki" metodyków i redaktorów, a w nowych książkach zaroiło się od błędów. Czas na przygotowanie też był krótki, więc wszystko na kolanie...
To widać jak na dłoni. Ale jest jeszcze jeden, subtelniejszy aspekt. Wcześniej mogliśmy wybierać podręczniki z wolnego rynku, musiały mieć tylko ministerialny imprimatur zgodności z podstawą programową. Teraz mamy do dyspozycji bardzo krótką listę. Co daje ciekawe możliwości tym na górze...

[Baader]

Na tusz zrobiliśmy dla polonistów zrzutkę.

No i tak się tworzą niepotrzebne koszty. A można przecież postępowo w formie i narodowo w treści (a moze nawet odwrotnie): https://christophorusartifex.blogspot.com/2019/08/atrament-z-galasow.html

[Bruxa]

Ja tam mogę, czemu nie. Ale CKE wymagało full color.

[Cezarian]

Nie. Dyrekcja robi co może. W większości publicznych szkół tak przędziemy.
Od dwudziestu paru lat zresztą, zdążyłam się przyzwyczaić. Wszyscy zdążyliśmy. Najbardziej chyba rząd (dowolnej proweniencji).

Przepraszam, że się powtarzam, ale wydaje mi się, że nadal nie jestem dobrze zrozumiany.

Toż piszę, że derekcja słaba...

[Bruxa]

Pewnie masz rację.

[Baader]

Tak z innej beczki. Szedłem wczoraj tak się złożyło wzdłuż działki zawierającej szkołę na ulicy Miechowity. Zajmuje ten przybytek słuszną powierzchnię najmarniej 80x80 metrów. Zastanawiam się kiedy (nie "czy", rzecz traktuję jako w zasadzie pewną) zostanie ona rozebrana a w tym miejscu jak to w Krakau powstanie tak z 6 - 8 bloków? Pomysł wydaje się absurdalny ale czy aby na pewno? Obiekt stoi pusty i długo tak postoi: parę lat spokojnie potrwa obecna zaraza, a jak się skończy pewnie będzie kolejna (rybia grypa? - nie było jeszcze chyba). Sztubactwu i rodzicom powie się że to dla ich dobra (albo nic się nie powie). Zarobić można, owszem. Może już gdzieś grupka podobna jak u Reymonta mówi sobie: "Ja nie mam nic, ty nie masz nic..."?