Zabrałem się za obstrzyganie trawnika i jakoś tak wyszło że łagodna zwykle Pani Kicia, spoczywająca na tymże, zassyczała gdy przechodziłem. Okazało się że kocisko kończy własnie spożywanie zaskrońca. Niemniej chyba zrozumiała moje przemówienie w stylu "Brzydki kot, nie jemy gadów" bo niedługo potem przyniosła mi sporą mysz...