Dzisiaj ciekawostka historyczna z 1825 r. Jak OCZYWIŚCIE wszyscy pamiętamy, w roku owym wybucha w Rosji powstanie dekabrystów. Wybucha, co ciekawe w grudniu, kiedy to powstańcy zorientowali się, że rok mija, a nic ciekawego w matuszce Rosji się nie wydarzyło. Inni twierdzą, że powstanie wybuchło w związku z kryzysem dynastycznym po śmierci cara Aleksandra I. Okazało się bowiem, że tak zwana opinia publiczna nic nie wiedziała o układzie pomiędzy braćmi zmarłego cara – wielkim księciem Konstantym i Mikołajem. Ten pierwszy nieszczęśliwie (przynajmniej dla swoich aspiracji do tronu) ożenił się z Polką i w tajnej umowie, chociaż był starszy, zrzekł się tronu na rzecz Mikołaja. I stało się, Mikołaj wstępuje na tron, a dekabryści się burzą. Niektórzy z nich idą w oczekiwaniach bardzo daleko, nie tylko chcąc likwidacji caratu i pańszczyzny, ale nawet wprowadzenia konstytucji! Tu dochodzimy do sedna, ponieważ, jak tego typu poglądy polityczne, siłą rzeczy pocztą pantoflową, rozeszły się po korpusach wojskowych, to niewielu żołdaków rozumiało, co to takiego jest ta konstytucja. Powiedzmy wprost, że większość myślała, że konstytucja, to żona Konstantego, wspomnianego wielkiego księcia. Można więc powiedzieć, że program dekabrystów stracił wszelkie szanse u wojskowych jeszcze zanim padły strzały na Placu Senackim w Moskwie 26 grudnia.
A Konstanty i jego żona - Joanna Grudzińska - chyba coś próbowali z tą konstytucją, bo wzięli aż 3 śluby: prawosławny, katolicki i cywilny. Nic im to nie pomogło i musieli z Warszawy - w sławetną noc listopadową 1831 r. uciekać - Konstanty w przebraniu kobiety, a Grudzińska bez przebrania, bo ponad wszelką wątpliwość była kobietą
Ucieczka wywarła jednak na małżonków niezatarty wpływ. Ponoć po tych doświadczeniach lubili zamieniać się strojami i to nie tylko bielizną, na dodatek Konstanty lubił ponoć w tajemnicy nie tylko przed bratem Mikołajem podśpiewywać: Hej, kto Polak, na bagnety! Żyj, swobodo, Polsko, żyj!